logo
 NUMER 
 "ZERO"                


          15 Listopad 2005

| SPORT | ZAWODY | TRENINGI | HODOWLA | WYSTAWY | ŻYWIENIE | PRACA | DOGO - SOCJOTERAPIA |

poland

WERSJA POLSKA
___________


email

___________




E-ZIN  DZIAŁY

SPORT

ZAWODY
TRENINGI
KLUBY
PZSPZ

sport






HODOWLA


WYSTAWY
ŻYWIENIE
RASY



ZOOTERAPIA





































































HOME  home
Zawody zawody ...
4 listopad 2005, piątek
Autor: Basia

Pod koniec kalendarzowego lata a tak naprawdę na początku jesieni, bo 17 i 18 wrzesnia, do niewielkiej miejscowości Lubieszów przyjechali maszerzy z całej Polski.
101 ekip rozgościło się na terenie boiska Ludowego Klubu Sportowego, przyjeżdżając na III Jesienny Cross Dziergowice - Lubieszów organizowany przez Ludowy Zespół Sportowy "Odrzanka" Dziergowice Sekcja Sportu Psich Zaprzęgów "Cze-Mi"
Pierwszy dzień zawodów był pochmurny i chłodny co niewątpliwie sprzyjało głównie psom. Na szczęście nie padał deszcz, który był zapowiadany przez meteorologów, i który padał poprzedniego dnia oraz w nocy. Zawodnicy ścigali się na dystansie od 600 m do 5 km, w zależności od klasy. Ze względu na zmiany przepisów, do Pucharu Polski Dryland zaliczane były jedynie klasy canicross, bikejoring, D, D1 oraz D2.

dziergNa tych pierwszych w sezonie zawodach nie obyło się bez nowości. W klasie D1 pojawili się zawodnicy na tzw. hulajnogach. Ta niegdyś dziecięca zabawka stała się w obecnym sporcie zaprzęgowym obiektem westchnień i spekulacji. Nie był to jej zupełny debiut na zawodach w Polsce, mimo to hulajnoga wzbudziła ogólne zainteresowanie. Specjalna rama oraz osprzęt nadają jej iście wyczynowy charakter. Kolejną nowością był "rower bez łańcucha". Dosłownie, ponieważ nie różnił się on niczym od zwykłego roweru, poza brakiem

łańcucha. Zawodnicy startujący na tych nowościach zapewniali nas, że doznania są iście ekstremalne a rozwijane prędkości większe niż na standardowych wózkach.
Na linii startu można było spotkać typowe psy zaprzęgowe takie jak znane wszystkim syberiany husky, większe od nich i silniejsze alaskan malamuty, białe, uśmiechnięte samojedy oraz nawet niezwykle rzadkie psy grenlandzkie. Te niewątpliwie kojarzone z zaprzęgami psy, coraz częściej stają w szranki ze specjalnie hodowanymi krzyżówkami. Greystery, bo tak je nazwano, są szybkie i bardzo posłuszne. Z wielkim zapałem pracują dla maszera dając z siebie niemal wszystko. Jednak sport zaprzęgowy jest dla każdego człowieka jak i dla każdego psa, który tylko ma ochotę biegać. Potwierdza to niezwykłej urody border collie, o wdzięcznym imieniu Norka, własności Jolanty Kałat z Bielska-Białej. Ta nieduża suczka, swoim zaangażowaniem, podbiła serca nie tylko kibiców.
Po startach wszystkich klas zaprzęgowych, na starcie pojawili się kolejni bohaterowie tych zawodów. Piątka niepełnosprawnych dzieci, w tym dwoje na wózkach miało okazję zakosztowania rywalizacji i współpracy człowieka z psem. Każde z młodzieży miało swojego opiekuna, który asystował również podczas biegu. Psy do tego wyjątkowego wyścigu pożyczyli sami maszerzy, wyposażając zawodników w niezbędny osprzęt. Były też oczywiście nagrody: czapki zimowe ufundowane przez firmę LOMAN, medale, słodycze i pamiątkowe dyplomy. Pomysłodawcą udziału młodzieży niepełnosprawnej w tych zawodach, był prezes klubu "Cze-Mi" Tomasz Radłowki i Magdalena Hetnał z klubu Wataha, a wykonawcą pomysłu Magdalena i Miłosław Hetnałowie
"Bardzo jesteśmy wdzięczni Tomkowi, bo umożliwiając młodzieży start sprawił im mnóstwo frajdy" , powiedzieli na koniec nie kryjąc wzruszenia.
Kiedy zaszło słońce wszyscy spotkali się na wieczorze maszera. Zapłonęło wielkie ognisko, które przyciągnęło swym ciepłem prawie wszystkich. Były kiełbaski, prosiak no i oczywiście złoty napój. Wspaniałe ciasta i wielkie pączki znikały w zadziwiającym tempie. Maszerzy rozmawiali oczywiście o psach, trasie, sprzęcie. Wymieniali cenne uwagi i doświadczenia. Byli i tacy, którzy postanowili jeszcze raz przejechać trasę wyścigu ale tym razem nocą. Najwytrwalsi biesiadowali do późnej nocy, inni porozchodzili się do swoich przyczep i namiotów. Noc była spokojna, nie licząc psa sąsiadów, który wybrał się z wizytą do psiaków z drugiego końca obozu, i który później głośno dopominał się wpuszczenia z powrotem do ciepłego śpiwora. Od czasu do czasu psy budziły nas swym wyciem lub charakterystycznym zawodzeniem jakby chciały nam powiedzieć, że są i czuwają nad nami.

Ranek drugiego dnia zawodów był rześki, lecz słoneczny. Starty rozpoczynały się wcześniej, więc niemal skoro świt wszyscy ruszyli do przygotowań. Szybkie, lekkie śniadanie, jakieś proszki na ból głowy i rozgrzewka. Pomocnicy zajmują się psami, maszer dba o sprzęt. Wszędzie wokół krzątają się dorośli i dzieci. Trzeba jakoś pozbierać się po tym dłuuugim wieczorze. Udało nam się podpatrzeć, że niektórzy leczą lekką niedyspozycję intensywną rozgrzewką, a inni kawą lub spokojnym spacerem, by zorientować się w okolicy.
Starty rozpoczęły się o godzinie 9 - tej. Na pierwszy ogień poszły najliczniejsze zaprzęgi czyli klasa B reprezentowana przez tylko jedną zawodniczkę Annę Bajer z klubu Biały Kieł z jej niezmordowanymi greysterami. Kolejne były klasy C i C1, w których najlepszymi okazali się Agnieszka Biernacka klub Husky-Fan (klasa C) i Maciej Tuszkiewiecz klub Sfora (klasa C1). Wreszcie nadszedł czas na najliczniej obstawioną klasę bikejoring mężczyzn, do której zgłosiło się aż 16 zawodników. Najlepszym okazał się Michał Świderski z psem Mefisto. Nie mniej liczna była klasa bikejoring kobiet, składająca się aż z 15 zawodniczek. Tutaj triumfowała Agnieszka Rychwalska z klubu Biały Kieł, która również startowała w klasie canicross seniorki i tam również okazała się najlepszą! Kiedy na starcie pojawiły się zaprzęgi z dwoma psami, a więc klasa D, D1 oraz D2 było już koło południa i słoneczko coraz mocniej przygrzewało. W klasie D po raz kolejny najlepszym okazał się Michał Świderski z klubu OPTY Mazowsze. Według naszego statystyka miał on też najlepszy czas spośród wszystkich zaprzęgów.
Spośród zawodników klasy D1, a więc rodowodowych siberian husky, pierwszy na metę przybył Janusz Duda na swoim "rowerze bez łańcucha". Udało nam się dowiedzieć, że był to pierwszy start jego młodych psów na zawodach. Będziemy śledzić dalsze starty po tym tak udanym debiucie. Może warto dodać, że kolejne dwa miejsca w tej klasie zajęli zawodnicy na hulajnogach. Malamuciarze z klasy D2 nie dopisali, bo spośród 6 zgłoszonych, wystartowało tylko 4. Najlepszy z nich to Roman Radłowski z klubu Cze-Mi.
Osobną klasę stanowili rollpulkarze. Pomimo, że dyscyplina ta jest obecna w sporcie zaprzęgowym już od kilku lat, to nadal jest swego rodzaju ciekawostką. Ze względu na regulaminy nie jest też zaliczana do Pucharu Polski. W Lubieszowie stawiło się czterech rollpulkarzy, w tym aż trzech z klubu Cze-Mi i jeden z Travois. Pierwsze miejsce zajął wiodący w tej dyscyplinie Andrzej Gitner ze swoim psem syberian husky Maxem.
Jak przystało na Jesienny Cross, spora grupę zawodników stanowili biegacze z psami. Począwszy od tego sezonu, dyscyplina zwana canicross została podzielona na kategorie wiekowe. Łącznie zgłosiło się 40 zawodników a wystartowało 33. Ci wytrawni biegacze wspomogli później niecodzienną inicjatywę organizatora zawodów. Po zakończeniu oficjalnych klas, biorąc pod uwagę doskonałą atmosferę zawodów, zaproponowano zorganizowanie pierwszej w historii sportu psich zaprzęgów w Polsce sztafetę klubową. Składała się ona z trzech 1000m odcinków, z których każdy miał być pokonany przez innego zawodnika danej reprezentacji. Każdy zawodnik biegł z innym psem a symboliczną pałeczką było klepnięcie w plecy zmiennika. Pomimo, jakby się mogło wydawać niewyobrażalnego wręcz zamieszania, wszystko przebiegło nad wyraz sprawnie a zabawa była po prostu pierwszorzędna. Na mecie dochodziło niekiedy do zabawnych scen. Kolega Grzegorz Liszka dopingując zawodnika ze swojej sztafety i wołając "gogo", zmobilizował swojego psa Natana biegnącego jedynie kilka metrów z tyłu w konkurencyjnej sztafecie tak skutecznie, że zajęła ona ostatecznie 2 miejsce przed sztafetą Grzegorza. Ustaliliśmy jednak, że nie było to celowe a sam właściciel Natana nie zdawał sobie sprawy z możliwości swojego psa.
Po spakowaniu plecaków i złożeniu namiotów, rozjechaliśmy się do domów. Przeżyliśmy dwa niezwykle emocjonujące dni, pełne zabawy i radości. Gratulujemy zwycięzcom, tym "na pudle" i tym poza nim. Gratulujemy organizatorom i dziękujemy za zaproszenie do Lubieszowa. To dopiero początek sezonu, cóż więc czeka nas na jego zakończenie skoro tak emocjonująco się on rozpoczyna? Miejmy nadzieję, że udane pierwsze zawody zorganizowane już pod patronatem Polskiego Związku Sportu Psich Zaprzęgów, wróżą sukces całemu Związkowi na początku trudnej drogi budowania tego rodzaju sportu w Polsce."Cze-Mi".

powrót lewy
| SPORT | ZAWODY | TRENINGI | HODOWLA | WYSTAWY | ŻYWIENIE | PRACA | DOGO - SOCJOTERAPIA |